-
Lake District
Pierwszy tygodniowy urlop w Anglii spędziliśmy w Krainie Jezior. Mimo niskich temperatur w nocy mogę śmiało stwierdzić, że mieliśmy fantastyczną pogodę. Lake District to miejsce wypoczynkowe, w którym zobaczyliśmy piękne góry, jeziora, a także postanowiliśmy spędzić jeden dzień nad morzem.
-
Park Narodowy Khao Sok
Park Narodowy zajmuje obszar pond 700 km2. Dysponując kilkoma godzinami w ciągu dnia zobaczyliśmy zaledwie promil tego, co park ma do zaoferowania odwiedzającym. Niemniej uważam, że było warto poświęcić jeden dzień na wizytę w Khao Sok.
-
Rozczarowanie na Phuket
Wyspa Phuket to jedno z haseł, które kojarzyłem z Tajlandią przed wyjazdem. Nie spodziewałem się wtedy jeszcze, że wyjedziemy stamtąd prędzej, niż przyjechaliśmy. Tuż przed zejściem na wyspę nie przypuszczałem też, że to będzie pierwsza i prawdopodobnie ostatnia wizyta w tym miejscu w moim życiu.
-
Ko Phi Phi Don
Na kolejną wyspę o nazwie Ko Phi Phi Don dopłynęliśmy promem ok. godziny jedenastej. Wyspa jest mniejsza od Koh Lanty, nie jeżdżą na niej samochody, więc wszędzie trzeba docierać pieszo lub dopływać taxi-łódkami. Miejsce to okazało się kolejnym rajem na ziemi, cudowną wyspą z bajecznymi krajobrazami.
-
Busem z psem do Londynu
Trudno mi nie opisać jednej z dłuższej podróży w moim życiu. Przejazd busem z Polski do Anglii był męczący, mało wygodny i długi. A z drugiej strony wesoły, w luźnej atmosferze i zwieńczony osiągnięciem upragnionego celu. Jak to w życiu zwykle bywa – dostarczył skrajnie różnych wrażeń.
-
Ko Lanta Yai
Ko Lanta to wyspa na Morzu Andamańskim na południe od Krabi. Pomysł na spędzenie dalszej części wyprawy na tej wyspie podsunęła Monika. Krabi oczarowało mnie okolicznymi wyspami. To właśnie chęć spędzenia większej ilości czasu na wyspach sprawiła, że do inicjatywy zmiany miejsca pobytu podszedłem z entuzjazmem.
-
Moryń i joga
W pierwszy grudniowy weekend miałem przyjemność pojechać do Morynia na warsztaty jogi. Najkrótszym podsumowaniem tego czasu będą dwa słowa: spodziewane zaskoczenia. Wiele różnych i pozornie niezwiązanych ze sobą rzeczy, które się wydarzyły, łączy właśnie ten oksymoron.
-
Pierwsze chwile w Bangkoku
Wieczór. Wielkie miasto, wysokie krawężniki i drapacze chmur. Ogromna ilość aut i skuterów, oświetlone wózki z pachnącym ulicznym jedzeniem. Zatłoczone mimo późnej pory chodniki. Temperatura tak różna od tej, do której przyzwyczaja nas polska jesień. Tak wita nas Bangkok po wyjściu z kolejki, którą przyjechaliśmy w okolice pierwszego noclegu w hotelu The Victory.
-
W drodze do Bangkoku
Nadeszła długo oczekiwana chwila. Jedziemy busem na lotnisko Berlin Schönefeld. Jest godzina 17:45, a za oknem króluje nieprzenikniona czerń. Ostatnie dni dostarczyły wielu emocji m.in. związanych z wyjazdem. Dobrze jest być w takim wartkim nurcie zdarzeń. Mimo otaczających mnie ciemności w środku czuję ekscytację na myśl o mojej drugiej w życiu wizycie w Azji.
-
Lot z Saudia Airlines
Jedną z emocji, które towarzyszą przygotowaniom do dalekiej podróży, jest niepewność związana z przewoźnikiem, do którego samolotu wsiądziemy na długie godziny. Tak samo było w przypadku naszej podróży na Tajwan. Chciałbym, żeby ten wpis dał pewne wyobrażenie o tym, czego się spodziewać, każdemu, kto szykuje się do pierwszego lotu z liniami Saudia Airlines.