
Czwórka z plusem
Nowy rok zaczął się biegowo czwórką z hakiem. Do szczęścia brakowało tylko dojazdu rowerem do pracy, co z radością zrealizowałem następnego dnia. Teraz mogę usiąść na tyłku i zeżreć z czystym sumieniem wszystkie pączki, croissanty i drożdżówki.
Niestety, nie mam tych smakołyków w domu.
Ciekaw jestem, jak dalej ułoży się ten rok w kontekście biegania. Myślę, że to dobra ucieczka od całej gonitwy innych myśli. Chociaż z drugiej strony, gdzie tu niby uciekać, jak w czasie biegu jest się z sobą samym i swoimi myślami właśnie…
Masz babo placek! Wyszło mi teraz, że jestem smutny jak te fotografie.

